Piotr Nisztor @PNisztor W archiwum IPN znajduję się film z procesu Zenona Celegrata, oskarżonego o szpiegostwo na rzecz USA, gdzie oskarżycielem jest plk Józef Kosowski z Naczelnej Prokuratury Wojskowej PRL, zaufany człowiek Jaruzelskiego, ojciec mokotowskiej radnej PO.
Ojciec Piotr Jordan Śliwiński jest kapucynem. Jest jednym z prowadzących Szkołę Spowiedników w Krakowie. – Jak często Ojciec się spowiada? – Regularnie staram się spowiadać dwa, trzy razy w miesiącu. – Dlaczego tak często? – Żeby prowadzić bliższe życie z Jezusem, trzeba często się spowiadać. Porównuję często spowiedź do planowania ogrodu. Nie wystarczy tylko usuwać chwasty, aby inne rośliny pięknie rosły. Trzeba też wiedzieć, gdzie co posadzić, żeby cały ogród dobrze wyglądał. – Czy taka częsta spowiedź, skoro jest się księdzem, nie jest zawracaniem głowy Panu Bogu? – Spowiedź to nie tylko „czyszczenie” swojej duszy. To nie jest prysznic, którym wystarczy się spłukać. Spowiedź to uznanie przed Panem Bogiem: „Jestem słaby, bez Ciebie trudno mi cokolwiek zrobić”. To jedno. Po drugie, przez częstą spowiedź uczę się planować życie z Panem Bogiem. Kiedy rachunek sumienia robię raz na kilka miesięcy, wtedy widzę tylko główne problemy. Częsty rachunek sumienia pokazuje mniejsze problemy. Lepiej widzę to, co w tym moim ogrodzie nie jest na swoim miejscu. – Czy my też powinniśmy tak często się spowiadać? – Ja jestem za tym, by pytać spowiednika: „Proszę ojca, czy proszę księdza, jak często powinienem się spowiadać?”. Jeśli walczę z uporczywym czy ciężkim grzechem, powinienem spowiadać się częściej. – Jak odróżnić grzech ciężki od lekkiego? – Katechizm mówi prosto: „Grzech ciężki to świadome i dobrowolne przekroczenie przykazania Bożego lub kościelnego w ważnej sprawie”. Na przykład, chcę coś ukraść. Planuję, zastanawiam się i w końcu decyduję się. Jest też różnica między złem a grzechem. Zawsze trzeba się zastanowić: „Dlaczego to zrobiłem? Czy wiedziałem wszystko na ten temat?”. Na przykład, ktoś jedzie samochodem i potrąca człowieka. Stało się coś złego. Ale czy popełniłem grzech? Trzeba zapytać swojego sumienia. Czy przestrzegałem przepisów drogowych? Czy jechałem trzeźwy? I tak dalej. – A jeśli nadal nie jestem pewna? – Wtedy należy pytać spowiednika: „Czy po czymś takim mogę iść do komunii?”. Trzeba nauczyć się pytać i nie bać się tego. – Czy ktoś, kto nie ma grzechu ciężkiego, też powinien iść do comiesięcznej spowiedzi? – Nie ma takiej konieczności. To jest rada, żeby zachować delikatność sumienia i porządek w moim życiowym ogrodzie. – A jeśli ktoś nie lubi się spowiadać, czy to źle? – Ja to chyba rozumiem. Bo trzeba się przyznać najpierw przed sobą, potem przed Bogiem i głośno powiedzieć – wobec Boga i księdza – o tym, co mi się nie udało. To nie jest przyjemne. Ale to też nie może być paniczny lęk. Zrobiłem źle, ale Pan Bóg mnie nie przekreśla. Raczej oczekuje, bym uznał, że bez Niego nie potrafię być dobrym. Trzeba pamiętać, że kiedy się przewrócę, On mnie stawia na nogi i uczy chodzić przez życie. – Czy grzechy wstydliwe, związane z szóstym przykazaniem, trzeba dokładnie opowiedzieć? – To grzechy, o których bardzo trudno mówić. Wystarczy powiedzieć na przykład: „Z seksualnością miałem takie i takie trudności”. Jeśli ksiądz nie będzie rozumiał, zacznie na ten temat rozmawiać. – A jeśli ktoś zatai grzech? – Jeśli zdarzy się, że ze strachu nie powiedziałem grzechu, to przy najbliższej spowiedzi powinienem to po prostu zrobić. Bo to zwyczajnie przeszkadza w relacji do Boga, męczy i ciągle powraca. Trzeba spowiednika traktować jak przyjaciela. Nie jak kogoś, kto krzyczy, bo zrobiłem źle, ale jak kogoś, z kim mogę pogadać o swoim życiu, kto poradzi, pomoże spotkać Pana Boga i otrzymać Jego przebaczenie.
Spowiedź jest „najtrudniejszym” sakramentem. Wymaga odsłonięcia się przed innym człowiekiem, dotknięcia tego, co intymne i wstydliwe. Wielu wiernych odczuwa niechęć, stres, skrępowanie lub nawet lęk przed spowiedzią, powody tego mogą być różne. Niektórym spowiedź kojarzy się z procesem sądowym, a spowiednik ze wścibskim prokuratorem. Inni nie widzą jej sensu, skoro
Zmarł ojciec Klemens Śliwiński, 88-letni franciszkanin z Łagiewnik. Wśród łodzian znany był jako doświadczony spowiednik. Ojciec Śliwiński w zakonie spędził 69 lat. Był doktorem prawa kanonicznego, opiekunem pielgrzymów w Asyżu i gwardianem klasztoru w łódzkich najbardziej znany był jako spowiednik. Przez 10 lat był przełożonym spowiedników z Watykanu. Wśród franciszkanów mówi się, że spowiadał się u niego sam Jan Paweł Ojciec był bardzo powściągliwy - przyznaje ojciec Ireneusz Klimczyk, gwardian klasztoru w Łagiewnikach. - Nigdy nie mówił ani kto się u niego spowiadał, ani tym bardziej z Jan Paweł II doceniał jego zasługi w konfesjonale i w podziękowaniu podarował mu swoją stułę, w której sam spowiadał. Wisi ona w łagiewnickim kościele po prawej stronie ołtarza przy wejściu do lata życia ojciec Klemens spędził w łódzkim klasztorze. Często dyżurował w konfesjonale, zawsze miał wielu chętnych. - Nawet gdy już leżał przychodzili do niego ludzie z prośbą o spowiedź. Jednak od pół roku już się tego nie podejmował - mówi ojciec okres życia zakonnik spędził w łagiewnickim szpitalu. Zmarł w piątek po południu z powodu choroby układu oddechowego. Uroczystości pogrzebowe odbędą się w poniedziałek o godz. 12 w sanktuarium św. Antoniego z Padwy przy 185 w Łodzi.
Ojciec Piotr Jordan Śliwiński OFMCap, znany spowiednik i kie-rownik duchowy towarzyszy Czytelnikowi w kolejnych etapach drogi do spowiedzi i przeprowadza go przez trudności, które można w jej trakcie napotkać. Pierwsze dwa rozdziały są poświęcone motywacji: po co, jako katolicy, mamy się spowiadać i dlaczego musimy spowiadać się
Opis Odkryj siłę dojrzałego rachunku sumienia Czujesz, że twój rachunek sumienia zatrzymał się na etapie dziecka i nie rośnie wraz z tobą? Nie wiesz, jak dojrzale się spowiadać? Męczy cię powtarzanie formuł, które wydają ci się nieadekwatne do twojej sytuacji i twojego wieku? Uważasz, że sakrament pokuty nic ci nie daje? Dowiedz się: Co tak naprawdę dzieje się podczas spowiedzi? Jak mentalnie przygotować się do sakramentu pokuty? Kiedy rzeczywiście mamy do czynienia z grzechem? Co zrobić z emocjonalnym brakiem żalu za grzechy? Przeczytaj tę książkę, a twoja spowiedź stanie się prawdziwym spotkaniem z Bogiem. Dodatkowo: praktyczny rachunek sumienia w punktach oraz modlitwa po spowiedzi. Piotr Jordan Śliwiński OFMCap - jeden z najpopularniejszych spowiedników w Polsce, autorytet księży oraz penitentów, kierownik duchowy osób konsekrowanych i świeckich, rekolekcjonista. Autor siedmiu książek oraz dwóch cykli programów telewizyjnych poświęconych spowiedzi: Duchowy oddział ratunkowy i Z ojcem Jordanem przez kratki. Mieszka w Skomielnej Czarnej niedaleko Krakowa.
Michael Jordan, po śmierci ojca, ogłosił w październiku 1993 roku, że wycofuje się z koszykówki. Rodzinna tragedia była tylko jedną z przyczyn, bo oficjalnie nie miał już w sobie motywacji.
Spowiedź, z racji na swą tajemniczość, jest otoczona wieloma mitami. Częściowo powstają one i funkcjonują z niewiedzy, niejeden z nich wynika z lęku przed sakramentem pokuty w ogóle, a przed spowiednikiem szczególnie. Przyjrzyjmy się niektórym z nich. Wyczulony na seks? Ileż to razy słyszałem, że księża w trakcie spowiedzi interesują się wyłącznie kwestiami związanymi z szóstym i dziewiątym przykazaniem czy mówiąc brutalniej — kwestiami seksualnymi. Mit ten znajduje pożywkę w specyficznym stanie kapłana, jakim jest celibat. Zwykle temu rzekomemu zainteresowaniu seksem w spowiedzi dokłada się różne prymitywne motywy. Być może ktoś poczuł się dotknięty niedelikatnością kapłana zajmującego się tymi sprawami w konfesjonale — mogło tak być. Jednakże zarówno w dokumentach Kościoła, jak i w formacji przyszłych spowiedników w seminariach duchownych czy też w formacji już pracujących spowiedników w trakcie wszystkich kursów, łącznie ze Szkołą dla Spowiedników, powtarza się, że w zakresie etyki seksualnej konieczna jest szczególna delikatność. Czy to jednak znaczy, że kapłan w ogóle nie będzie stawiał pytań w trakcie spowiedzi? Jaki jest sens pytań? Zadaniem spowiednika jest czuwanie nad ważnością sakramentu, a więc nad integralnością wyznania grzechów przez penitenta oraz nad wzbudzeniem przez niego żalu za grzechy i postanowienia poprawy, a także przyjęcia zadośćuczynienia. Integralność wyznania grzechów polega na wymienieniu wszystkich grzechów ciężkich wraz z ważnymi dla ich oceny okolicznościami. Przykładowo, jeśli ktoś spowiada się, że zabił człowieka, to ważne są okoliczności. Inaczej trzeba oceniać ten czyn, jeśli broniąc bliskiej osoby uśmiercił w walce napastnika, a inaczej, jeśli zamordował kogoś, aby następnie go obrabować. Podobnie, gdy ktoś wyznaje, że nie chodzi na Mszę św. niedzielną, ważne są przyczyny tej absencji. Jeśli powie, że był chory, to jest to inna sytuacja od tej, gdy całą niedzielę grał z przyjaciółmi w brydża i nie chciało mu się pójść do kościoła. Widać więc, że okoliczności są ważne — np. choroba lub obrona konieczna zwalniają od odpowiedzialności, grzech jest bowiem świadomym i dobrowolnym wyborem zła. Jeśli brakuje owych ważnych okoliczności, spowiednik będzie o nie pytał, także jeśli dotyczy to etyki seksualnej. Jeśli bowiem słyszy wyznanie: „Popełniłem/łam grzech nieczysty” — to takich grzechów może być bardzo, bardzo wiele. Podobnie, gdy ktoś wyznaje „popełniłem/łam cudzołóstwo”, to ważny jest stan penitenta i osoby, z którą ten grzech został popełniony. Spowiednik więc będzie pytał nie z tego powodu, że jest zainteresowany szczegółami naszych intymnych zachowań, ale dlatego, by spowiedź była ważna. Będzie też pytał o przyjęte postanowienie poprawy, które ma się łączyć z unikaniem sytuacji będącej okazją do grzechu — w teologii moralnej mówi się o okazji bliższej. Jeśli więc ktoś wyznaje grzech cudzołóstwa, żyje razem z osobą, z którą ten grzech popełnia i nie jest gotowy tej sytuacji zmienić, spowiednik uzna, że jest brak szczerego postanowienia poprawy i nie udzieli rozgrzeszenia. Naturalnie sytuację każdej osoby trzeba rozpatrywać indywidualnie, ale zasady dotyczące wyznania grzechów, żalu i postanowienia poprawy są uniwersalne. Skąd ten grzech? Z pewnością bardzo ważny jest dobrze przeprowadzony rachunek sumienia. Przejrzenie przed Bogiem i wraz z Nim ostatniego fragmentu mego życia, a raczej jego zapisu utrwalonego w mej pamięci, ma prowadzić do rozpoznania zarówno momentów szczególnego Bożego działania, jak i grzechów popełnionych. Rachunek sumienia ma nie tylko prowadzić do skatalogowania grzechów popełnionych, przede wszystkim ciężkich, ale także do odkrycia ich źródła, a także sytuacji do nich prowadzących. Pozwoli on odpowiednio ustawić wysiłki przeciwdziałające grzechom w przyszłości. Jedni księża rozgrzeszają, inni - nie Inną, często bardzo krzywdzącą opowieścią o spowiednikach jest wskazywanie na to, że ktoś inny udzielił rozgrzeszenia, nie pytał, a tu inny czyni odwrotnie. Czasami dzieje się to w atmosferze swoistego deprecjonowania spowiednika, że to on taki ciemny albo nieżyczliwy, a tamten oświecony, wykształcony i gotowy wszystko załatwić. Z zasady nie słucham takich opowieści. Po pierwsze, kapłan nigdy nie może się bronić, a po drugie, często jedna okoliczność może sprawić, że ocena predyspozycji penitenta do otrzymania rozgrzeszenia będzie inna. Pamiętajmy też, że spowiednik to nie prokurator, a spowiedź to nie śledztwo. Kapłan w sakramencie pokuty wierzy penitentowi. Jeśli ten powie: żałuję, postanawiam poprawę i mam wolę zmienić sytuację, która prowadziła mnie do grzechu, to przyjmuje to zawsze z zaufaniem. Każdy, kto się spowiada, wyznaje swe grzechy przed Bogiem, zgodnie ze swoim sumieniem i to on odpowiada za prawdziwość swego wyznania. Gdzie się najlepiej spowiadać? Nierzadko dziennikarze pytający mnie o Szkołę dla Spowiedników stwierdzają, że wspaniali spowiednicy są w miejskich klasztorach dominikanów, jezuitów, ba czasami z grzeczności wobec mnie dodadzą: „i kapucynów”, ale na małej wiejskiej parafii to na pewno nie. Zgadzam się, że we wspólnotach zakonnych i tych wymienionych i tych niewymienianych jest często wielu dobrych spowiedników. Jednak na wielu wiejskich parafiach są kapłani, którym powierzałbym spokojnie najtrudniejszych penitentów. Miałem szczęście niejednego z nich spotkać na przykład podczas sesji Szkoły dla Spowiedników. Trzeba ciągle na nowo uświadamiać sobie, że Bóg działa w trakcie każdego sakramentu pokuty i pojednania. Z pewnością będą kapłani, którzy szczególnie oddadzą się posłudze w konfesjonale i mają szczególny ku niej charyzmat. Zwykle szybko są rozpoznawani, a ich konfesjonały oblegane. Gdy wspominam swoich spowiedników, to przynajmniej kilku z nich było moimi katechetami, a dwóch z nich bardzo mi w tym sakramencie pomogło. Zatem warto poszukiwanie spowiednika zacząć od własnej parafii. Stały spowiednik — dla wybranych Stwierdzenie to byłoby prawdziwe, gdyby uznać za owe wybrane osoby wszystkie te, które pragną i starają się o rozwój życia wewnętrznego. Każdy, kto chce postępować w życiu zgodnie z Ewangelią, będzie potrzebował stałego spowiednika. I to bynajmniej nie tylko dlatego, że łatwiej rozmawiać o swoich grzechach i sposobach odrzucania pokus z kimś, kto mnie zna, kto towarzyszy mi i zna moje sukcesy i upadki, ale także dlatego, że prędzej czy później pojawią się problemy z rozeznawaniem duchowym, a rada stałego spowiednika jest zawsze wtedy szczególnie pomocna. O rozwój swego życia duchowego stara się oczywiście także ktoś, kto próbuje zwalczyć jakiś nałogowy grzech. Jemu pomoc stałego spowiednika jest szczególnie potrzebna. Dba o swój rozwój duchowy również osoba, która przeżywa zaproszenie do zbliżania się do Boga, do ciągle mocniejszej współpracy z łaską Bożą. Stały spowiednik może podpowiedzieć wybór odpowiednich praktyk duchowych, podsunąć odpowiednią na dany moment lekturę, może także uczyć rozeznania duchowego — odpowiedzialnego podejmowania decyzji w zgodzie z Ewangelią i z własnym sumieniem. Stały spowiednik stanie się szybko bardzo ważną osobą dla spotykającego się z nim penitenta. Do dziś z wdzięcznością myślę o tych moich spowiednikach, którzy cierpliwie (jakże cierpliwie!) prowadzili mnie nieraz latami. Ileż raf pomogli mi ominąć, z ilu dołów wyleźć. Bogu dzięki za każdego z nich. Bliskość stałego spowiednika może jednak prowokować również problemy. Można się do niego zbytnio przywiązać, nie wyobrażać sobie życia bez niego. A przecież kapłani zmieniają miejsce pracy, również umierają... Staje się to nieraz dramatem dla penitenta, który czuje się osierocony. Prośmy w takiej sytuacji Boga o nowego spowiednika i szukajmy go w miarę naszych możliwości. Jeszcze ciągle w naszej ojczyźnie ich nie brak. Niektóre osoby próbują też zrzucić na stałego spowiednika odpowiedzialność za swoje wybory życiowe. Na pytania: czy mam iść do zakonu, czy mam poślubić tę określoną osobę, czy mam wyjechać za granicę i szereg innych spowiednik odpowiadać nie może. Może wskazać, co zrobić, aby dobrze podjąć decyzję, przypomnieć kryteria chrześcijańskiego rozeznawania, ale decyzje należą do penitenta, on musi wybrać i ponieść tego wyboru konsekwencje. Czasami ktoś pyta mnie, jak wybrać stałego spowiednika. Najpierw wytrwale módlmy się w tej intencji, a następnie, gdy w trakcie spowiedzi stwierdzimy, że określony kapłan do nas trafia, rozumie nasze problemy, to spytajmy po prostu, kiedy spowiada, czy ewentualnie jak się z nim można umówić na spowiedź. I nie zniechęcajmy się tym, że kapłan nie będzie rozanielony z tego powodu, będzie stawiał wymagania. Nie dziwmy się też, że gdy pytamy kapłana w konfesjonale, kogo by polecił jako dobrego spowiednika, ów kapłan będzie polecał swych współbraci, a nie siebie. To oczywiste, to prosty i zwyczajny przejaw pokory i skromności. opr. mg/mg
Find authors like o. Piotr Jordan Śliwiński from the world’s largest community of readers. Goodreads members who like o. Piotr Jordan Śliwiński also like
Home Książki Autorzy Piotr Jordan Śliwiński Kapucyn, znakomity spowiednik, kierownik duchowy i rekolekcjonista osób konsekrowanych i świeckich. Jest doktorem filozofii, wicerektorem i wykładowcą Wyższego Seminarium Duchownego Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie, kierownikiem Sekcji Filozoficznej Polskiego Towarzystwa Teologicznego, współpracownikiem Dominikańskiego Centrum Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych w Krakowie, autorem publikacji z zakresu filozofii, antropologii kultury i nowej religijności. Wraz z innymi kapucynami prowadzi Szkołę dla Spowiedników w Skomielnej Czarnej niedaleko Krakowa, której celem jest umożliwienie księżom pogłębienia wiedzy, dzielenia się doświadczeniem oraz szukania odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Średnia ocena książek autora 5,9 / 10 101 przeczytało książki autora 203 chce przeczytać książki autora 1 fan autora Zostań fanem Cytaty (...) Jeśli chrześcijanin ma wybaczyć sobie w pełni i sensownie, to musi się oprzeć na przebaczeniu, które otrzymuje od Chrystusa. Inaczej nie miałby mocy wybaczyć sobie do głębi. (...) Jeśli chrześcijanin ma wybaczyć sobie w pełni i sensownie, to musi się oprzeć na przebaczeniu, które otrzymuje od Chrystusa. Inaczej n... Rozwiń Piotr Jordan Śliwiński Spowiedź nie musi bardzo boleć Zobacz więcej dodaj nowy cytat Więcej Popularni autorzy
Piotr Jordan Śliwiński OFMCap - znany spowiednik, kierownik duchowy osób konsekrowanych i świeckich, rekolekcjonista. Autor sześciu książek oraz dwóch cykli programów telewizyjnych poświęconych spowiedzi. Mieszka w Skomielnej Czarnej niedaleko Krakowa.
Spowiedź to duchowa reanimacja, a osoby, które do niej przystępują nie są samotne, one powinny pamiętać, że uczestniczą w wielkiej koalicji przeciwko grzechowi - mówi w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej znany duszpasterz, kapucyn o. Piotr Jordan Śliwiński, założyciel Szkoły dla Spowiedników. W rozmowie wyjaśnia, dlaczego spowiedź wspomaga rozwój duchowy, jaki jest jej wymiar społeczny, jak wygląda przeciętna spowiedź Polaka. KAI: Jakie jest znaczenie spowiedzi dla rozwoju wiary, czy można ją pominąć i uznać, że bez niej sobie poradzimy? O. Piotr Jordan Śliwiński OFMCap.: Sakrament pokuty zakłada wiarę, ponieważ jest przeznaczony dla osób ochrzczonych, które poprzez grzech zatamowały życie łaski w sobie albo ją osłabiają przez grzechy lekkie. Spowiedź przywraca do życia łaski i pełnej relacji z Bogiem i Kościołem. Ale człowiek, który wyznaje swoje grzechy w konfesjonale otrzymuje coś jeszcze - łaskę uczynkową, czyli tak potrzebne łaski i siły duchowe od Pana Boga, aby przeciwstawić się grzechowi. To powrót do życia i reanimacja duchowa, szansa na uporządkowanie swojego życia. Sakrament pojednania jest konieczny dla naszego życia duchowego, ponieważ przywraca nasze naruszone relacje z Kościołem, z Bogiem, przywraca jedność ze wspólnotą Boga i ludzi, odbudowuje relacje. Nie jest to więc tylko sprawa indywidualna i intymna, spowiedź ma również konkretny wymiar społeczny? To jest problem celebracji sakramentu spowiedzi w Kościele polskim. Ciąży nad nami taka mentalność, że idę do konfesjonału, żeby spotkać się z kapłanem przede wszystkim. I wtedy często gubimy świadomość, że w osobie kapłana spotykamy się z całym Kościołem, szafującym miłosierdziem, które pozostawił nam Chrystus. Myślę, że brakuje nam ciągle świadomości wymiaru wspólnotowego sakramentu pokuty i pojednania. On powinien ujawnić się w wymiarze społecznym, prowadzić do prośby o przebaczenie i pojednanie, powrotu do solidarności. To nie przypadek, że Jan Paweł II mówił o solidarności sumień. Czytamy w Ewangelii według świętego Mateusza, że Chrystus nakazuje: "Idź, pojednaj się z bratem, a potem dary swoje złóż". Często odnosimy te słowa do Eucharystii, ale trzeba je za Karlem Rahnerem odnieść także do Sakramentu Pojednania. Przeproszenie przed Eucharystią swoich bliskich, członków rodziny, tych wszystkich, których uraziłem - powinno być oczywiste. W mojej rodzinie był zwyczaj, że przed sakramentem spowiedzi przepraszałem rodziców za to, czym zawiniłem, ale też sam byłem przepraszany przez nich, jeśli zostałem niesprawiedliwie czy nieadekwatnie skarcony. Z sakramentem łączy się też warunek zadośćuczynienia. Kojarzy się on nam z czymś bardzo osobistym, modlitewnym, ale nie można sprowadzić wszystkiego do wymiaru modlitewnego, do westchnięcia do Boga. Jan Paweł II w adhortacji "Reconcilliatio et paenitentia" mówi, że zadośćuczynienia nie może ograniczyć się do wymiaru modlitewnego, że konieczne jest także konkretne zwrócenie się ku drugiemu człowiekowi. Jeśli ktoś spowiada się, że ma za mało czasu dla swojej rodziny, nie wolno mu ograniczyć się do modlitwy, powinien starać się znaleźć więcej czasu dla najbliższych. Jeśli ktoś jest alkoholikiem, musi za swój grzech przeprosić otoczenie i naprawić, w miarę możliwości, wyrządzone szkody. Wymiar społeczny jest więc bardzo mocno podkreślany - i realizowany. Nikt nie jest samotną wyspą... Dużo ostatnio słyszy się o organizowaniu Nocy Konfesjonałów. Podobno spotyka się to z dużym odzewem, wiele osób z tego korzysta. Czy świadczy to o ożywieniu tego sakramentu, może chodzi o bardziej komfortowe warunki do odbycia spowiedzi? W wielu diecezjach coraz częściej takie Noce są organizowane, nieraz na stałe są wpisywane do kalendarium wydarzeń diecezjalnych. Wydaje mi się, że jest to dobry pomysł, można jedynie obawiać się, żeby to nie była jednorazowa akcja. Sakrament pokuty i pojednania potrzebuje dobrej i mądrej reklamy, także wśród ludzi wierzących. Ale z dobrym duszpasterstwem w konfesjonale łączy się kilka problemów. Po pierwsze - generalnie istnieje potrzeba dostosowania czasu spowiadania do potrzeb współczesnego człowieka. On się bardzo przesuwa i na przykład w kościele kapucynów w Krakowie mamy doświadczenie spowiadania kilka razy w tygodniu do godz. Po drugie, zmieniają się nie tylko warunki, ale też potrzeby penitentów - coraz więcej osób mówi w konfesjonale, że potrzebują kierowników duchowych. Stawiają wyższe wymagania spowiednikom. Coraz częściej pytają o trudne problemy moralne. Z drugiej strony jest coraz więcej osób samotnych w naszym społeczeństwie, dla których kapłan jest jedyną osobą, z którą mogą porozmawiać. I to wykracza poza ramy sakramentu pokuty, bo ktoś klęka w konfesjonale i zamiast mówić o grzechu, wyznaje: chciałbym porozmawiać. Nie wyznaje swoich grzechów, a opowiada o ciężkiej sytuacji życiowej i chce z kapłanem porozmawiać w cztery oczy, także poza konfesjonałem. Czy właśnie z takich powodów uruchomił Ojciec Szkołę dla Spowiedników? Zakładając ją wychodziliśmy z założenia, że spowiednicy, pracujący w specyficznych środowiskach, odczuwają potrzebę formacji - duchowej, wiedzy psychologicznej, kulturowej, komunikacji językowej. Ksiądz ma liczne problemy ze spowiadaniem, gdy najpierw spowiada dziecko, a za chwilę profesora akademickiego, później zaś starszą osobę i musi się dostosować do poziomu języka penitenta, z którym rozmawia. Kwestie duchowe i teologiczne są oczywiście najważniejsze i istnieje potrzeba ich omawiania, ale wciąż trzeba zastanawiać się, czy została nawiązana właściwa komunikacja. Czy istnieje jakaś typowa spowiedź Polaka? Trudno jest uogólniać. Inaczej ludzie spowiadają się na Podhalu, inaczej w innych regionach kraju. Religijność łączy się w konkretną kulturą lokalną i zależy od pracy duszpasterskiej. Ale coraz bardziej ujawnia się w sakramencie pokuty potrzeba opieki indywidualnej, ponieważ wiele rzeczy jest niezrozumianych, więc trzeba je spokojnie wyjaśniać. W trakcie sprawowania sakramentu nieraz słychać echo opinii medialnej, a nie stanowiska Kościoła, jest potrzeba wyjaśniania i rozumienia. Często powtarzam, że sakrament pokuty kojarzy nam się z lękiem. Mamy przed oczami samotnego i przestraszonego penitenta, który staje sam wobec Boga, kapłana, Kościoła. I czuje się sam oskarżony, biedny. I nie zauważa, że jest w wielkiej koalicji przeciw grzechowi, że nie jest sam, doświadcza wielkiej przyjaźni, uczestniczy w święcie miłosierdzia, spotyka miłość Boga. (KAI)
PL65zRp. s7mga222cp.pages.dev/39s7mga222cp.pages.dev/101s7mga222cp.pages.dev/203s7mga222cp.pages.dev/196s7mga222cp.pages.dev/50s7mga222cp.pages.dev/154s7mga222cp.pages.dev/304s7mga222cp.pages.dev/203s7mga222cp.pages.dev/272
ojciec piotr jordan śliwiński gdzie spowiada